października 15, 2020

The SAEM - Urban Eco Harakeke Root Cream

The SAEM - Urban Eco Harakeke Root Cream

Cześć!

Wpadam dziś aby podzielić się z Wami moimi wrażeniami po długiej "współpracy" z kremem pod oczy The SAEM Urban Eco Harakeke Root Cream (16,23USD). Ciekawi jak się nam układało i czy "związek" był burzliwy? Wszystko znajdziecie poniżej :) Tradycyjnie przypomnę, iż nie ma dobrego makijażu bez dobrej pielęgnacji!


Krem zakupiłam na początku zeszłego roku i zaczęłam stosować na poczatku Wrzesnia 2019. Wykończyłam go dopiero po 9 miesiącach, bo opakowanie jest ogromne - dwukrotnie większe niż standardowo! Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej po 4 miesiącach miałam już ochotę na zmianę :( Resztki wygrzebałam na początku tego roku, jakoś w połowie Maja 2020 - nie miałam pojęcia ile krem był ważny po otwarciu bo nigdzie takiej informacji nie znalazłam, jednak na stronie producenta umieszczono tą specyfikacje. Krem stosowałam zarówno rano jak i wieczorem na okolice wokół oczu oraz na powieki.

Kilka szybkich faktów:
  • Pojemność 30ml
  • Ważność 3 lata bez otwierania, data ważności jest nadrukowana na pojemniczku oraz 12 miesięcy od momentu otwarcia
  • Cena ok. 16,23 USD = około 69 zł
  • Skład: Harakeke Extracts (71%)/ 1,3-Butanediol/ Cetyl Ethylhexanoate/ Dimethicone/ 1,2-Hexanediol/ Glycerin/ Propanedio/ Dimethicone/ Jojoba Esters/ Cyclomethicone/ Cetearyl Glucoside/ Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer/ Cyclomethicone/ Harakeke Seed Oil (10ppm)/ Harakeke Leaf Extract (9.8ppm)/ Honey/ Calendula Officinalis Flower Extract/ Portulaca Oleracea Extract/ Sodium Hyaluronate/ Trehalose/ Totarol/ Kangaroo Apple Berry Extract/ Arachidyl Glucoside/ Glyceril Stearate/ Cetyl Alcohol/ Behenyl Alcohol/ Polyacrylamide/ Arachidyl Glucoside/ C13-14 Isoparaffin/ Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolyme/ Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil Unsaponifiables/ Laureth-7/ Disodium Edta/ Arachis Hypogaea (Peanut) Oil/ C12-14 Sec-Pareth-7/ Glucose/ t-Butyl Alcohol/ Tocopherol/ Xanthan Gum/ Bixa Orellana Seed Oil/ Ethoxydiglycol/ Aqua(Water)/ Ethylhexylglycerin/ Perfume


Krem przychodzi do nas zafoliowany w kartonowym pudełeczku odpowiadającym kolorystyce opakowania samego kremu. Niestety nie znalazłam w pudełku żadnej ulotki, natomiast wiele informacji znajduję się na samym pudełku. Jedyny minus, że większość jest nie po polsku a po koreańsku. Jednak warto podkreślić, iż jedna ścianka pudełka jest po angielsku i wypisano tam najważniejsze informacje, jak skład, sposób aplikacji, działanie kremu. Kolejny minus to niestety brak szpatułki do wyciągania produktu, a jak już zdążyłam się przekonać nie raz, taka szpatułka nie tylko zapewnia higieniczne stosowanie, ale też wygodnie wyjmuje się nią krem.

Samo opakowanie kremu jest bardzo ładne, wykonane z grubego plastiku i przy tym lekkie pomimo dużej ilości kremu w środku. Po otwarciu pudełeczka naszym oczom ukazuje się biała przekładka, która mega się przydaje na początku używania, aby nie pobrudzić sobie zakrętki, bo kremu napakowane jest w środku po brzegi.

Pomimo dużych rozmiarów, słoiczek jest bardzo poręczny, wewnątrz jest wyścielony dodatkowym plastikiem który wygada jak półokrąg - zaobserwować to można dopiero po większym zużyciu produktu.

Krem ma bardzo delikatny i nie nachalny, kwiatowy i lekko perfumowany zapach, który po nałożeniu na twarz bardzo szybko się ulatnia i podczas samej aplikacji praktycznie go już nie czuć.



Wewnątrz krem ma lekko żółtawe, kremowe zabarwienie. Sama konsystencja jest bardzo gesta i treściwa, natomiast na twarzy staje się po chwili bardziej rzadka.

Przy rozsmarowywaniu ja mam lekkie uczucie jakbym rozprowadzałam masło pod oczami, bo pod palcem konsystencja jest maślana i super miękka. Dodatkowo jak krem potrzymacie chwile na palcu to możecie zaobserwować jego przemianę - zaczyna się rozpuszczać jak masło pod wpływem ciepła dłoni. Krem bardzo szybko się wchłania, pozostawiając okolice oczu lekko napiętą, miękką i dobrze nawilżoną, przy tym nie pozostawiając żadnej lepkiej warstwy.

Nic z nim się nie działo w ciągu dnia, korektor trzymał się na nim bardzo dobrze, nic mi się nie warzyło.

Obietnice producenta:

"Wysoce skoncentrowany krem pod oczy uzupełnia suchość skóry oczu głębokim nawilżeniem dzieki wyciągu z korzenia Harakeke. Zawartość 71% ekstraktu z korzenia Harakeke zamiast wody stosowanej jako mieszanka surowców pozwala wzmocnić efekt nawilżenia kremu.
Ekstrakt z liści Harakake utrzymuje wilgoć pomiędzy teksturami skóry, a olej z nasion Harakake sprawia, że szorstka skóra jest gładka i delikatna.
Kwiat nagietka i wyciągi z Portulaca Oleracea koją skórę i dostarczają energii, aby skutecznie zniwelować efekt zmęczonych oczu.
Miękki i łagodny krem pod oczy wypełnia szczeliny skóry i uzupełnia witalność i nawilżenie zmęczonych oczu."


Co ja na to?

  1. No właśnie to dziwne zachowanie się kremu na dłoni jest fascynujące, niby to krem ale jakby woda ale dalej krem
  2. Co do poziomu nawilżenia skóry to jest rewelacyjne, jeszcze chyba nigdy skóra pod oczami nie była u mnie tak dobrze nawodniona - na całe wieki zapomniałam o suchych skórkach w tej okolicy
  3. Co do energii dostarczanej skórze, to mogę potwierdzić, że była ona lekko ujędrniona i bardziej sprężysta, ale nic szokującego
  4. Co do zmęczonych oczu, to ja nie mam jakiegoś problemu z opuchnięciami, workami pod oczami czy też z cieniami, więc tu się nie wypowiem
  5. Jeśli chodzi o wypełnianie szczelin skóry, to nie zauważyłam, żeby zmarszczki były spłycone 

Czy kupie ponownie?  Nie.

Niestety to nie jest to co szukam w kremie pod oczy, no może nie całkiem to. Bo o ile to nawilżenie jest cudne, skóra jest mięciutka i taka delikatna to ja jednak bardziej stawiam już na przeciwzmarszczkową ochronę.

Krem idealnie sprawdza się pod makijaż i pięknie nawilża okolice oczu przez cały dzień.

Szukam w kremie jednak wypełnienia drobnych zmarszczek, spłycenia ich na dłuży okres, oraz przeciwdziałania powstawaniu nowych.

Nie twierdzę, że krem jest zły, bo jeśli kogoś nie interesuję kuracja przeciwzmarszczkowa to bierzcie w ciemno i nie pożałujecie, natomiast dla kobiet po 30 roku życia myślę, że jednak działa za mało :( będę szukać dalej idealnego kremu dla mnie.


>> Kolejny krem do testów to Jan Thomas - Sorry Age! Eye Gel, tym razem nie słoiczek.
Recenzja pojawi się oczywiście kiedy go wykończę <<

Miałyście może któryś z tych kremów? Dajcie koniecznie znać w komentarzu :)
Ściskam Was mocno!
Copyright © 2016 M&M - Mouse and Makeup , Blogger