Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Glamshadows. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Glamshadows. Pokaż wszystkie posty

lipca 12, 2020

Glamshadows - GlamBOX edycja II "Strefa Komfortu"

Glamshadows - GlamBOX edycja II "Strefa Komfortu"
Hej,

Dziś mam dla Was kolejną recenzję palety z polskiej firmy GlamShop. A mianowicie druga wydana w kolejności czyli GlamBOX edycja II "Strefa Komfortu" (130zł). Kolorystycznie mnie od razu kupiła jak tylko zobaczyłam ją na pierwszych zdjęciach - kolorystyka idealnie dzienna, rozmyta i delikatna, a jak z jakością? Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam. Wiem, że paleta nie jest już w oficjalnej sprzedaży (widziałam, że na Allegro lub Olx dalej można ja dorwać), ale może zainspirujecie się choć makijażem jaki dzięki niej stworzyłam :)


Ja swoją paletę zakupiłam pod koniec 2017 roku, więc dobre ponad 2 lata temu. "Strefa Komfortu" była drugą, limitowaną paletą wydaną przez markę - jak sam producent piszę " ...powstała w odpowiedzi na codzienne makijażowe potrzeby..." i taka właśnie jest - codzienna z bardzo użytkową kolorystyką.

Paletę otrzymujemy w kartonowej, nasuwanej nakładce której grafika jest dokładnie taka sama jak na samej palecie. Na wierzchu widnieje śliczna, delikatna holo grafika z nazwą palety. Sama paletka jest cieniutka, nie posiada lusterka, ani pędzelka - co mi akurat nie przeszkadza.


Wewnątrz znajdziecie 12 cieni w neutralnych kolorach, każdy kolor ma swoją nazwę po polsku, która znajduję się pod każdym cieniem. Pojemność każdej wypraski to 1,8g, co jest nawet większe od Zoevy, która ma cienie w wielkości 1,5g. Jeśli chodzi o formuły, to znajdziecie tu 2 perły, 1 satynę, 3 maty standardowe w formulacji Power Pigment, 2 maty z drobinkami oraz 2 cienie błyszczące w nowej formule bez talku.


  • Vanilia - matowy beż o lekko żółtawej barwie, mocno napigmentowany, dla mnie jednak troszkę za ciemny jako cień pod łuk brwiowy
  • Karmelek - perłowy cień o ciepłej brązowej barwie lekko ocieplonej miedzią, masełkowy w dotyku i ładnie przenosi się na powiekę 
  • Gorzka herbata - to kolor idealnie odzwierciedlający kolor fusów z herbaty po zaparzeniu, nie jest to całkowity mat, bo niby lekko połyskuje i do tego zawiera mikro drobinki w niewielkiej ilości które świecą na niebiesko a przy rozcieraniu znikają bardzo szybko. Jest to kolor szarawego brązu aż momentami zielonkawy


  • Kandyzowana Pomarańcza - kolejny perłowy, prawie metaliczny cień o pięknej, jasnej miedzianej barwie z dodatkiem różu. Niestety bardzo słabo napigmentowany i bardzo niewiele go przenosi się na powiekę
  • Szare rodzynki - to dobrze napigmentowany mat  o lekko wyblakłym i szarawo fioletowym odcieniu, jakby lekko pastelowy, ale mocno przygaszony
  • Lajkra - nie jest to perłowy cień, bardziej to taka satyna bo blask jest znikomy. Swym kolorem idealnie odzwierciedla lajkrowe rajtki które nosiło się w latach 90. Jest to taka perła połączona z beżem, troszkę cappuccino. Według producenta z założenia miał nie być mocno napigmentowany, natomiast bardzo słabo go widać na powiece, nawet po kilku dołożeniach


  • Żurawina - cudny perłowy odcień zgaszonej, ciemnej śliwki z miedzianym połyskiem. Dobrze napigmentowany
  • Wiśnie w Czekoladzie - to matowy odcień ciemnego wrzosu, bardzo mocno napigmentowany, uwielbiam ten kolor


  • Kakaowe truskawki - to cień o teksturze zbliżonej do Gorzkiej herbaty, gdyż nie jest to ani perła ani totalny mat, a do tego zawiera mikro złote drobinki ulatniające się przy blendowaniu. Jest to odcień mlecznej czekolady, jakby lekko zgaszony.
  • Błyszczyk - to intensywna perła o istnie właśnie perłowym kolorze, czyli lekkiego szampana z dodatkiem cukierkowego różu, bardzo dobrze napigmentowany cień

Kolorystyka cieni bardzo mi się podoba, natomiast bardzo ciężko pracuje mi się szczególnie z 3 cieniami. Pierwszy to Lajkra, jak pisałam wyżej to ze względu na to, że ma bardzo znikomą pigmentację i nawet po wielokrotnym dołożeniu ten cień jest prawie niewidoczny. Kolejne dwa cienie to te w formule bez talku, czyli Żurawina oraz Kandyzowana Pomarańcza. Zarówno palcem jak i pędzlem ciężko mi je nałożyć na powiekę, dodatkowo po nałożeniu ich blask jest znikomy :( Dodatkowo cień Gorzka herbata kompletnie mi się nie podoba, nie lubię takich szarych, brudnych odcieni w makijażu i do tego nie rozumiem zamysłu cienia matowego z drobinkami, które po rozcieraniu się ulatniają i na powiece ich kompletnie nie widać.

Poniżej znajdziecie oczywiście makijaż jaki wykonałam przy użyciu tej palety. To jeden z moich ulubionych rodzaj makijażu, czyli rozmyty, ciemniejszy kącik zewnętrzny, rozświetlony wewnętrzny i intensywne usta :)



W makijażu wykorzystałam tylko 4 cieni z palety :) Stworzyłam bardzo dzienną wersję oka, a poniżej w krokach wypisałam jak go wykonać i czego użyłam:

1. Na całą powiekę górną ląduje baza pod cienie Too Faced Shadow Insurance a na nią cień od cień Sensique nr 207 Ivory , bo beż w palecie jest dla mnie za ciemny
2. Następnie załamanie oka zaznaczyłam cieniem Szare Rodzynki
3. Na środek górnej powieki najpierw nałożyłam Nyx Glitter Primer a na niego cień Lajkra, aby wydobyć z niego choć troszkę blasku
4. Na zewnętrzny kącik górnej i dolnej powieki położyłam Wiśnie w Czekoladzie, aby lekko przyciemnić oko
5. Aby rozświetlić bardziej spojrzenie, postanowiłam nałożyć cień Błyszczyk na wewnętrzną część dolnej i górnej powieki
6. Na dolną linie wodną nałożyłam kredkę Kryolan Kajal w odcieniu Cream
7. Rzęsy wytuszowałam maskarą Loreal Volume Million Lashes So Couture



Czy polecam? Tak, jednak... Śpieszę z wyjaśnieniem, czytałam wiele komentarzy na temat tej palety, że cienie nie są napigmentowane, że źle się z nią pracuje i że to jedna z najgorszych palet od GlamShop. Zgadzam się, że jakość jest w większości zupełnie inna niż w 1 paletce tej marki. Nie twierdzę, że gorsza, ale inna, ponieważ tutaj pojawiają się, też inne formulację które autorka chciała przetestować czy ludziom przypadną do gustu jak np. bez talkowe cienie, gdyż wiele ludzi na talk ma uczulenie. Mi osobiście nowe formuły nie przypadły do gustu, natomiast matami jestem zachwycona, choć w dotyku są suchę i się mocno pylą (wole te troszkę bardziej mokre maty). Co do perłowych wykończeń to też mi się podobają, choć blask nie bije jakoś po oczach i nie porywa. Moje największe rozczarowanie to Lajkra, nie dociera do mnie tłumaczenie, że "nie każdy cień musi być dobrze napigmentowany", ja tam wole wziąć odrobinę cienia i go rozcierać niż 100 razy dokładać dużą ilość słabo napigemntowanego cienia. Wiadomo - kto co woli oczywiście, jednak specjalne robienie lekko transparentnych cieni jest dla mnie nie zrozumiałe. Uważam, że paleta dobrze się sprawdzi u kogoś kto lubi delikatne, naturalnie wyglądające makijaże i w samym malowaniu też nie jest mistrzem, bo nie zrobi sobie krzywdy przy gorszej pigmentacji, a przy mocno nasyconych matach wystarczy nabrać odrobinę bo dają szybko kolor i łatwo się ze sobą łączą. Jeśli byłoby to możliwe to bardzo bym chciała aby ta paleta wróciła do sprzedażny, ale ze zmienionymi formułami, na te które teraz pojawiają się w GlaShopie w paletach z kolorami mono. Dodatkowo jestem wielką zwolenniczką palet z wyjmowanymi cieniami, dlatego pierwszy koncept palety tej marki bardzo mi się spodobał - szkoda, że nie pozostali przy tym pomyśle.

Na koniec lista wszystkich kosmetyków użytych w powyższym makijażu:


TWARZ:
Baza Smashbox Photo Finish Pore Minimizing Primer, TOO FACED Peach Perfect Foundation w odcieniu Snow, Nyx Pro Foundation Mixer w kolorze White, Korektor Maybelline The Eraser Instant Anti-Age nr 00 w kolorze Ivory, Lumene Nordic Chic Sheer Finish Loose Powder w kolorze Translucent, The Balm Take Home the Bronze Bronzer w kolorze Olivier, Nabla Skin Glazing w kolorze Ozone

OCZY:
Baza pod cienie Too Faced Shadow Insurance, Nyx Glitter Primer, Sensique nr 207 Ivory, paleta GlamBOX edycja II "Strefa Komfortu" (cienie Szare Rodzynki; Lajkra; Wiśnie w Czekoladzie; Błyszczyk), kredka do oczu Kryolan Kajal w odcieniu Cream, Tusz Loreal Volume Million Lashes So Couture

BRWI:
Kredka do brwi Wibo Feather Brow Creator w kolorze Soft Brown, Bourjois Brow Design nr 01 Transparent

USTA:
SMASHBOX Always On Liquid Lipstick w kolorze Big Spender

Ma ktoś z Was tą paletę? Jak Wam się z nią pracuje, lubicie te formuły bez talkowe?
Pozdrawiam Was ciepło!

stycznia 20, 2019

Glamshadows - GlamBOX edycja III "Bogini Brązu"

Glamshadows - GlamBOX edycja III "Bogini Brązu"
Hej!

Przepraszam, że mnie nie było prawie miesiąc, niestety koniec roku u mnie w pracy to droga przez mękę :) Na szczęście powoli wszystko się uspokaja i mam nadzieję, że już wrócę do regularnego blogowania!

Dziś kolejna recenzja palety z Glamshopu czyli GlamBOX edycja III "Bogini Brązu" (119zł teraz 65zł). Trochę długo się nad nią zastanawiałam, bo szczerze nie byłam pewna czy paleta stricte wakacyjna dla opalonych osób będzie mi - bladziochowi pasować, który albo i tak cały rok jest blady albo opala się na raka. U moich przyjaciółek, które w lecie wyglądają jak dwie Mulatki ta paleta zawirowała w głowie, macałam i macałam, aż wreszcie się skusiłam jak wpadła na nią promka 65zł. Teraz przychodzę do Was po dłuższym czasie używania i mówię jak to z tą paletą jest :)



Paleta przychodzi do nas w kartonowym opakowaniu oraz kartonowej nakładcę - jak we wszystkich paletach tej marki, no może oprócz pierwszej :) Sama nazwa i liście palmy nie są tu przypadkowe, bo jak wspomniałam na początku posta, jest to paleta wydana na okres wakacyjny. W środku znajdziemy dziesięć cieni o standardowym rozmiarze i wadzę. Większa część z nich to odcienie o wykończeniu perłowym - aż 8 oraz dwa maty. Proporcja nie jest przypadkowa, gdyż sama autorka palety podkreślałam, że to mają być cienie które samodzielnie można nałożyć na całą powiekę i gotowe. Dodatkowe dwa maty podejrzewam, że służą wzmocnieniu makijażu np. na wieczorną, wakacyjną imprezę :)

  • Waniliowe - bardzo błyszczący, jaśniutki odcień beżowego złota
  • Perła - cielisty, brzoskwiniowy kolor w wersji błyszczącej
  • Koktajl - jasny i błyszczący, miedziany rosegold
  • Grzane Złoto - lekko rudawy, ciepły i błyszczący odcień złota
  • Matowa Pomarańcza - praktycznie elektryczny, oczojebny kolor bardzo żywego pomarańczu o wykończeniu matowym
  • Laguna - niesamowity odcień zieleni o perłowym wykończeniu, jaśniutki przypomina mi miętowy aloes
  • Piwny - to kolor lekko oliwkowego złota lub jakby przybrudzony kolor mosiądzu w wersji błyszczącej
  • Figiel - cudne połączenie brzoskwini z chłodnym różem które opalizuje na złoto, ma błyszczące wykończenie
  • Wypieczony - chłodny, ciemny brąz w matowym wydaniu
  • Mahoń - ciepluśki i ciemniejszy odcień brązu o perłowym wykończeniu

Poniżej znajdziecie makijaż jaki wykonałam przy użyciu tej paletki, przyznam szczerze, że to raczej wieczorowa propozycja, no chyba, że ktoś lubi takie intensywne makijaże oczu nosić na dzień :)



W makijażu wykorzystałam sześć kolorów z palety oraz ze względu na minimalną ilość matów - wspomogłam się pudrem i bronzerem, aby wykonać kompletny makeup.

1. Na całej powiece rozprowadziłam odrobinę podkładu i przyprószyłam pudrem
2. Następnie załamanie oka zaznaczyłam bronzerem z balety do konturowania
3. Na wewnętrzny kącik górnej powieki, tak do jednej trzeciej nałożyłam cień Laguna
4. Na zewnętrzny kącik górnej powieki położyłam Mahoń
5. Centralną część oka rozświetliłam mieszanką dwóch cieni, najpierw Figiel, a następnie aby przejście było płynniejsze pomiędzy nim a Mahoniem dałam Piwny
6. Na obie linie wodne nałożyłam kredkę Kryolan Kajal w odcieniu Brown i roztarłam ją na dolnej powiecie ciemnym, chłodnym brązem Wypieczony
7. Dla równowagi nałożyłam ten sam, matowy brąz na górny, zewnętrzny kącik
8. Aby rozświetlić jeszcze nieco spojrzenie, postanowiłam wilgotnym pędzelkiem nałożyć cień Waniliowe w wewnętrzny kącik dolnej powieki
9. Rzęsy wytuszowałam moją ostatnio ulubioną maskarą Catrice Glam & Doll Sculpt & Volume Mascara 



Czy polecam? Jedynie pojedyncze kolory. Już śpieszę z wyjaśnieniem :) Niestety dla mnie, jako osoby z bladym licem ta paleta nie przypasowała, dlaczego? Dlatego, iż o ile na opalonej i ciemniejszej karnacji w jakiś sposób te cienie pięknie wyglądają to tak u mnie to takie średnie nic :( Niby większość to brązy i powinno być ok, jednak sama konsystencja pojedynczych cieni pozostawia wiele do życzenia. Żeby nie było tak chaotycznie zacznę od początku :) Kolorystyka cudna - pomijając tą żarówę pomarańczową, bo nie jestem fanką takich kolorów - jest piękna, typowo dzienna w brązach i złocie z lekką domieszką koloru. Na pierwszy rzut oka kolory się zlewają ze sobą, jednak to mylne wrażenie, bo są meeega od siebie różne. Większość ma wykończenie błyszczące i to fajna opcja bo czy to lato czy zima, takie błyski jeśli wylądują na całej powiecie to powinny robić robotę. Właśnie, słowo klucz to "powinny", bo niestety nie robią. O ile na palec nakładają się tak sobie, to pędzlem jest tragedia - pylą się i nabranie choć odrobiny graniczy z cudem :( Przy przenoszeniu ich na oko nie widać kompletnie nic, no może nic to przesada, ale na bank nie tego oczekujemy na oku od błyszczących wykończeń, jestem przyzwyczajona, że cienie tego typu to masełka - w tym wypadku to chyba stęchłe masło! Nawet nałożone na mokro, na bazę czy na Glam Glue dalej wyglądają tak samo - tego błysku prawie nie widać :( Tak jest przy kolorze Perła i Koktajl. Podobnie jest przy odcieniu Waniliowe i Figiel, tylko one dodatkowo zbierają się w zbite grudki - fuj! Z błysków jedyne odcienie warte uwagi i w przyzwoitej konsystencji to Mahoń, Piwny i Laguna. Oba maty są bardzo dobre, jednak ten oczojebny to kompletnie nie mój kolor :( Nie przekreślam kompletnie palety, bo pojedyncze cienie będę używać, jednak na razie jak dla mnie to najgorsza paleta tej marki. Dodam na końcu, że moim przyjaciółką się sprawdza, więc może tylko bladziochy powinny sobie ją odpuścić.

Na koniec lista wszystkich kosmetyków użytych w powyższym makijażu:


TWARZ:
Baza z Mac Prep+Prime; Podkład Lumene CC Color Correcting Cream 6in1 w kolorze Ultra Light ; Puder Lumene Nordic Chic Sheer Finish Loose Powder w kolorze Translucent; Brązer i rozświetlacz z duetu Revolution Renaissance Glow
OCZY:
Kredka do oczu z Kryolan Kajal – Brown; Catrice Glam & Doll Sculpt & Volume Mascara; Paleta GlamBOX edycja III "Bogini Brązu" (cień Laguna, Waniliowe, Mahoń, Wypieczony, Figiel, Piwny)
BRWI:
Kredka do brwi z Golden Rose Longstay Precise Browliner nr 102; Golden Rose Tinted Eyebrow Mascara w kolorze nr 03
USTA:
Catrice Beautigying Lip Smoother w kolorze 020 Apricot Cream

Macie tą paletę? Jakie są Wasze odczucia? Też macie problemy z pigmentacja i grudkowaniem się cieni? Dajcie koniecznie znać!

Pozdrawiam Was serdecznie!

listopada 12, 2018

Popłynęłam ~18~

Popłynęłam ~18~
Cześć!

I tak oto nadszedł Listopad :) za oknem świeci piękne słono, ale wieczory nie są już tak cieplutkie jak w poprzednim miesiącu. Początek miesiąca oznacza, że przyszła pora na moją makijażową "spowiedź" z grzesznych zakupów ostatniego miesiąca. Jeśli Wasze portfele są na to gotowe, to zapraszam na post :)



Tym razem prawdziwie monotematycznie, palety do oczu zdominowały moje zakupowe szaleństwa w ostatnim miesiącu, a czyja to wina? Oczywiście, że internetu! :) Moje oczy łakną tych cudnych palet, a brak sprzeciwu męża nie ułatwia zakupowej wstrzemięźliwości.


Na pierwszy ogień mam dla Was palety do oczu marki Miyo - Five Points Palette (14,99zł), w trzech odsłonach kolorystycznych. Ostatnio jest mega szał na ich nowe dziecko, które powstało we współpracy z BeautyvTricks, natomiast tamta paleta w ogóle do mnie nie przemawia i nie rozumiem szału na nią :( oczywiście z chęcią bym przygarnęła, bo podobno jakościowo cudna, ale sama nie mam ochoty wydawać na nią kasy :)


Przeglądając ich stronkę, uwagę moich oczu skradły ich małe paletki, składające się z 5 odcieni i to one mnie bardziej skusiły niż wcześniej wspomniana, osławiona współpraca. Pierwsza paleta jest utrzymana w kolorystyce bardzo ciepłej o nazwie Feminine Flame nr 11. Znajdziecie tu trzy maty (beż, jasny ciepły brąz oraz ciepły bordo-brąz) i dwa metaliczne cienie (rudy ceglany oraz ciemna bordo śliwka).


Kolejna paletka o nazwie Very Me nr 08 to zestawienie samych błyszczących cieni, idealnych do położenia na całą ruchomą powiekę. Cudne delikatne kolory (biały, jaśniutki pastelowy róż, jasne złoto, brzoskwiniowo-szampański oraz jasna miedź).


Ostatnia z całej trójki i w chłodnej, fioletowawej kolorystyce jest Old Rose nr 03, to połączenie trzech satynowych odcieni (jasny szampański, platynowy chłodny brąz oraz głęboka śliwka), jednego cudnego matu (brudny różo-fiolet) i jednego ciemnego metalika (ciemny śliwkowy granat).



Kolejna paleta to cienie już dobrze wszystkim znanej Anastasia Beverly Hills - Sultry (46GBP w Polsce 219zł). Nie wiem czemu, ale na angielskim sklepie i w firmowym sklepie marki ta paleta jest droższa od pozostałych, natomiast w Sephora cena jest taka sama jak starszych paletek - ciekawe skąd ta wariacja cenowa? Na samym początku ogromny plus za zmienienie w końcu tych welurowych opakowań na coś mniej brudzącego się! Sama paleta podoba mi się okropnie :) Jak dla mnie to jest idealna paleta na dzień dla osób o bardzo jasnej karnacji jak moja - ja wyrzuciłabym tylko ten róż i szarość, bo mam wrażenie, że wrzucono je tu jako zapychacze :)



Następna paleta to nowość z Glamshop czyli GlamBOX edycja VIII "MISZ MASZ" (179zł). Miałam jej nie zamawiać, bo tak naprawdę czaiłam się na niżej opisane pigmenty, ale jak ją zobaczyłam i te kolory to nie mogłam się powstrzymać :) Nie jest samowystarczalna, bo wśród 20 odcieni nie znajdziecie żadnego matu, ale jeśli ktoś lubuje się w neutralnych paletach to to jest idealny do nich dodatek. Przekrój kolorystyczny jest meeega zacny, ciepłe chłodne, róże, fiolety, pomarańcze, zielenie, niebieskości - masakra!



Kolejny zakup jak już wspomniałam wyżej, to był docelowy powód wizyty w sklepie internetowym Hani :) mianowicie jej najnowszy zestaw prasowanych pigmentów Turbo Glow (120zł). To zestawienie sześciu intensywnych kolorów, które zamiast fruwać w słoiczkach jak przystało na pigmenty z definicji, leżą sobie spokojnie sprasowane w foremkach i czekają aby je zmacać :)



Pierwszy to Vegas Bis, czyli sprasowany brat poprzednika z limitowani wakacyjnej w formie sypkiej. Ciepła baza, a w niej mix fioletu, zieleni i różu. Globalny Glam to mega błyszczące różowe złoto z rudym, różowym i fioletowym błyskiem. Błyskotka to biała baza z milionem zielonych, złotych i różowych refleksów.



Następny to Turbo Mięta, czyli piękna zieleń opalizująca na złoto i seledyn. Kolejny pigment to Modry Połysk, czyli wariacja w temacie koloru niebieskiego. Cudny dżinsowy odcień opalizujący na róż, fiolet i srebro. Ostatni z całej szóstki to Herbarz, bardzo intensywny ciepły rudzielec z milionem złotych iskierek.




Kilka pojedynczych cieni zakupiłam też z marki Nabla bo strasznie spodobały mi się moje pierwsze nabytki cieniowe z tej marki, tym razem kupiłam same wkłady beż pudełeczek. Zamówiłam cztery sztuki samych błyszczących kolorów.



Pierwsze dwa to Snowberry (29zł), czyli ciepły, miedziany róż z tonami pomarańczowo-złotymi i o metalicznym wykończeniu. Sugar (29zł) czyli lekko zgaszony, jasny, brzoskwiniowy róż ze złotymi i szampańskimi drobinkami. 



Kolejny to Sensuelle, czyli delikatny odcień różu o przepięknym złotym połysku, który sam nie daje koloru - on jest stworzony do błyszczenia. Ostatni odcień to Glasswork, czyli świecący fioletowo-różowy połysk na lekko ciepłej, jasnej brązowej bazie, daje bardzo delikatny kolor i mnóstwo drobinek.



Moje dziewczyny ostatnio zrobiły  mi niespodziankę :) wiedziały, że nie wybieram się na promocję w Rossmannie, więc same postanowiły pójść i mi coś upolować! Nie miałam kompletnie pojęcia o tej ich wycieczce oraz o tym co mi sprezentują, jednak muszę przyznać, że dobrze mnie znają :) Pierwszym prezentem były szminki - jakby mogło być inaczej! Dwie nowości od Wibo Magic Pop Glitter Lipstick (26,49zł). Pierwsza w kolorze neutralnym o numerze 01 to lekko beżowy kolor z domieszką różu. Druga to malinowa czerwień nr 03. Same kolory śliczne, niestety ta cała akcja z brokatem nie jest dla mnie, przy stykaniu warg tych drobin pokazuje się tyle, że dominują kolor pomadki, a przy tym rozkładają się nie równo. Niestety ten trend mnie nie zachwyca, zarówno metaliczne jak i brokatowe czy holo pomadki nie są dla mnie :(


Dziewczyny wiedzą, że ciągle poszukuje pudru idealnego i to właśnie puder był kolejnym prezentem! Lovely Mineral Loose Powder (16,59zł) ma piękny, nienachalny zapach, jest dobrze zmielony i to tyle co mogę Wam powiedzieć :) Aktualnie mam otwarte cztery pudry, więc ten idzie na razie czekać na swoja kolej :)



Ostatnią  niespodzianką była nowa paletka od Wibo Rhythm of Freedom (43,99zł). Zazwyczaj nie kupuję palet drogeryjnych, bo albo nic mnie nie zachwyca, albo jakość jest mizerna :( a tu powiem, że jak na razie to jestem na tak, potestujemy to się wtedy wyda ocenę końcową! Jak na pierwszy rzut oka to całkiem idealna paleta na co dzień z małym impaktem koloru po prawej stronie.

A Wy poszalałyście zakupowo w Październiku?
Skusiłyście się na nową Anastasję, a może wydałyście fortunę na promkach w Rossmann?
Dajcie znać :)
Ściskam Was mocno!
Copyright © 2016 M&M - Mouse and Makeup , Blogger