Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty

września 13, 2020

ZOEVA - Cocoa Blend

ZOEVA - Cocoa Blend
Hejka!

Dziś przychodzę do Was z recenzja ostatniej palety z Zoeva jaka posiadam w swojej kolekcji. Mowa o jednej z bardziej użytkowych paletek tej marki, czyli Cocoa Blend (72,90zł), była to moja druga paleta do makijażu ogólnie oraz tej samej marki kupiona zaraz po Naturally Yours o której pisałam TUTAJ. Jeśli ciekawi Was moja opinia oraz wersja makijażu jaką dla Was przygotowałam to zapraszam na dalszą część posta :)


Paleta jest standardowych rozmiarów jak na wersję prostokątną. Przychodzi zapakowana w nakładkę dokładnie odwzorowująca grafikę i kolory samej palety. Jest koloru Toupe ze złotym nadrukiem. Samo opakowanie palety jest lekkie, nie zawiera zbędnego pędzelka, który zazwyczaj w takich paletach jest średniej jakości i zabiera tylko miejsce, a większość i tak go wyrzuca. Wewnątrz nie znajdziecie także lusterka - mi to nie przeszkadza, bo nawet w podróż zawsze zabieram większe lusterko, nie umiem się malować do lusterek w paletach :)


W środku paletki znajdziecie 10 cieni o gramaturze 1,5gr, która jest przeciętną wielkością standardowych cieni. Według producenta w opakowaniu znajdziemy 4 wykończenia cieni, mianowicie: matowe, matowe z drobinkami, metaliczne i satynowe i ja w zupełności się z tym zgadzam, za wyjątkiem metalików bo jak dla mnie to są perłowe cienie a nie metaliczne. Podsumowując dostajemy 4 maty, 1 mat z drobinkami, 4 perły i 1 cień o wykończeniu satynowym. Każdy kolor ma swoja nazwę w opakowaniu zapisana złotą czcionką pod cieniem.

Kompozycja kolorystyczna jest w przewadze ciepła i raczej ciemna. Mało tu jasnych odcieni. Paleta jest kompletna, to znaczy, że zarówno znajdziemy tutaj matowy beż, jak i czerń do przyciemnienia makijażu czy tez zrobienia kreski. Opakowanie zamyka się na magnes, który bardzo mocno trzyma - co jest plusem bo dodatkowo chroni cienie.


  • Bitter Start - piękny, jasny i neutralny matowy beż. Perfekcyjny do zmatowienia całej górnej powieki
  • Sweeter End - piękny perłowy odcień o błyszczącym wykończeniu z lekką chłodną nutka fioletu, niestety błysk jest bardzo subtelny, prawie satynowy
  • Warm Notes - to pięknie błyszczący perłowy cień o idealnej śliwkowo-wiśniowej barwie


  • Beans are White - to matowa czerń lub bardzo ciemny i chłodny brąz, niestety o bardzo słabej pigmentacji, lekko szarawy odcień
  • Subtle Blend - to perłowa formuła o kolorze stopu brązu, lekko chłodnawa z domieszką miedzi


  • Pure Ganache - to piękne perłowe wykończenie i barwie różowego złota z dużą domieszką jasnej miedzi
  • Substitute for Love - średni, lekko rudawy, jasny, matowy brąz
  • Freshly Toasted - to matowy ciepły odcień kasztanowy lub mlecznej czekolady


  • Infusion - to najbrzydszy kolor w palecie, kompletnie nie wiem po co się tu znalazł. To niby satynowy mat o kolorze czarno-szarym z domieszką złotych iskierek. Dla mnie to kolor błota.
  • Delicate Acidity - to perłowy, ciemny i bardzo chłodny fiolet. Bardzo się kruszy, jest najbardziej miękki w swojej konsystencji ze wszystkich cieni o wykończeniu perłowym w palecie

Lubię w tej palecie wszystkie cienie za wyjątkiem Infusion oraz Beans are White, dla mnie pierwszy jest kompletnie zbędny, bo ma błotny kolor, dodatkowo kompletnie nie rozumiem sensu dodawania do palety cienia matowego z drobinkami, których potem nie widać na oku. Drugi kolor to chyba miała być czerń, ale jest fatalnie napigmentowana. Mi osobiście w palecie czerń jest kompletnie zbędna, ale jak już ją dodają to niech będzie na serio czarna a nie jakieś pitu pitu.

Natomiast moje ulubione cienie z palety to pierwsze trzy, czyli Bitter Start oraz Warm Notes. Pierwszy to mój idealny odcień matowego beżu i do tego z mocnym pigmentem. Drugi to perła, która ma cudny i intensywny kolory.



Powyżej widzicie zdjęcia makijaży jaki dla Was przygotowałam z użyciem aż 7 kolorów z palety. Przyznaje nie jest to lekki i dzienny makijaż, choć i pewnie dla nie których taki właśnie jest :) Na usta powędrował delikatny nudziakowy różyk, aby makijaż oka grał tutaj pierwsze skrzypce. Poniżej umieściłam dla Was info jak krok po kroku zrobiłam ten makeup.

1. Jako bazy użyłam Too Faced Shadow Insurance i na nią nałożyłam pierwszy cień z palety, czyli matowy beż Bitter Start
2. Potem zaznaczyłam załamie powieki kolorem Substitute for Love, a następnie na środek powieki palcem nałożyłam Warm Notes
3. Kącik zewnętrzny na górze przyciemniłam odcieniem Freshly Toasted, natomiast zewnętrzną część dolnej powieki kolorem Subtle Blend
4. Kącik wewnętrzny na górnej powiece rozjaśniłam Sweeter End, a na wewnętrzna część dolnej powieki aż do połowy oka powędrował odcień Pure Ganache
5. Na koniec górną i dolną linie wodą przycieniłam kredką z Kryolan Kajal w kolorze Brown
6. Rzęsy wytuszowałam maskarą od Loreal Volume Million Lashes So Couture



Czy polecam? Tak. Za wyjątkiem kiepskiej czerni, której i tak większość nie używa i błotnego cienia, którego ja praktycznie nie używałam, to cała reszta jest znakomita, zarówno pod względem pigmentacji jak i doboru kolorystycznego w całej palecie. Zaznaczę tutaj jednak, że zwolenniczki mocnych błysków się tutaj zawiodą, bo nawet perły nałożone na bazę Nyx Glitter Primer nie wala po oczach blaskiem, jest to subtelne świecenie - mi się podoba. Co do kolorystyki to jest ona cieplutka, więc chłodne karnacje nie koniecznie muszą się na nią skusić, a przy tym cienie są ciemne. Tak, ciemne, w sensie że można tutaj wyczarować delikatny dzienny makijaż - nie zrozumcie mnie źle, chodzi mi raczej oto, że jest wile ciemnych kolorów stricte pod wieczorowe makijaże czy też jakieś smokey. Osyp jest szczególnie przy perłach, mają one maślaną konsystencje rozpływająca się czasem pod ciepłem palca, maty jakoś nie osypują się zbytnio i są raczej suchawe, ale nie jest to kredowa suchość. Uważam, że za cenę często poniżej 90zł za paletę to bardzo dobry stosunek, ilości i jakości cieni do ceny. Pamiętajcie, że na oficjalnej stronie marki TUTAJ kilka razy do roku jest promocja -20%, na Black Friday -30%, a w tym roku w lutym była nawet i -40%, wiec warto.


Na koniec lista wszystkich kosmetyków użytych w powyższym makijażu:


TWARZ:
Baza ColourPop Watermelon Face Milk, Benefit - The POREfessional, Paese DD Cream w kolorze 1N Ivory, Golden Rose korektor HD Concealer 01, No7 Perfect Light Pressed Powder, The Balm Take Home the Bronze Bronzer w kolorze Olivier, Becca Shimmering Skin Perfector Pressed Highlighter w kolorze Moonstone,
OCZY:
Baza pod cienie Too Faced Shadow Insurance, paleta ZOEVA - Cocoa Blend (cienie: Bitter Start; Substitute for Love; Warm Notes; Freshly Toasted; Subtle Blend; Sweeter End; Pure Ganache), Kredka do oczu z Kryolan Kajal – Brown, Tusz Loreal Volume Million Lashes So Couture
BRWI:
Kredka do brwi z Golden Rose Longstay Precise Browliner nr 102, Bourjois Brow Design nr 01 Transparent
USTA:
Mac w odcieniu Creme Cup


Macie tą paletę, a może zamierzacie dopiero kupić? A może kompletnie nie sprawdzają Wam się cienie tej marki i uważacie, że są przereklamowane? Dajcie znać!
Ściskam mocno!


sierpnia 16, 2020

Kobo Professional - Glamour

Kobo Professional - Glamour
Hej,

Dziś przychodzę do Was z recenzją paletki Kobo Professional Glamour (64,99zł), którą mam już ponad rok. Ma dużo podstawowych kolorów, jednak tonacją całej palety jest bardziej ciepła. Po zakupie używałam jej ciągle, szczególnie kiedy chciałam wykonturować lub przyciemnić oko. Co o niej sądzę po takim czasie? Dowiecie się w dalszej części posta.


Paletę można z łatwością dostać w Drogeriach Natura stacjonarnie lub online. Często na Kobo są promki, więc można ją wyhaczyć w naprawdę świetnej cenie. Paletę dostajemy w grubym kartonowym pudełku dodatkowo zabezpieczonym taśmą z boku - mamy wtedy pewność, że nikt palety przed nami nie otwierał - a jak wiadomo w drogeriach o to łatwo, wiec uważajcie. 


Wewnątrz znajdziecie 10 pełnowymiarowych cieni Kobo, które dodatkowo mają możliwość wyjmowania z opakowania, więc jeśli jakiś cień Wam się nie podoba lub Wam się skończy możecie go z łatwością wymienić na cienie tej lub innej marki, np. Inglot, Glamshadows. Jak już wspomniałam wcześniej, kolorystyka jest raczej ciepła, znajdziecie tu 3 cienie perłowe/metaliczne oraz 7 genialnie napigmentowanych matów - jak to zazwyczaj bywa w pojedynczych cieniach Kobo. Każdy Cień opisany jest numerkiem na spodzie opakowania jak i na "pleckach" każdej sztuki w palecie.

  • nr 33 jasny, matowy chłodny beż, dużo ciemniejszy na powiece niż w opakowaniu
  • nr 34 ciepły i lekko rudawy, matowy brąz, dużo ciemniejszy i cieplejszy wychodzi na powiece
  • nr 35 ceglasty, matowy brąz, kolor jest taki sam jak w opakowaniu
  • nr 06 perłowy o metalicznym połysku i miękki jak masło. Rudawo-różowy kolor
  • nr 36 niby błyszczący ale w dotyku bardzo suchy i słabo błyszczy na oku, bardziej słaba perła niż metalik. Kolor to chłodny róż z lekką nutka czegoś ciepłego
  • nr 37 ciemny mat, chłodny w kolorystyce gorzkiej czekolady
  • nr 38 perłowy czekoladowy brąz z dodatkiem złota. Ciepły i bardzo maślany w dotyku, niestety okropnie się sypie przy nabieraniu w opakowaniu jaki przy nakładaniu na oko.
  • nr 24 ciepławy, różowy mat, który na oku wygląda zupełnie inaczej bo wychodzi dużo chłodniej
  • nr 39 matowy, bardzo ciemny i szarawy brąz, najmniej mi się podoba. Rozciera się w błotną szarość i robi prześwity
  • nr 09 czerń bardzo mocna ale przy bledowaniu słabnie i strasznie się sypie, na oku bardzo podobna do cienia nr 39, brzydko planiście się rozciera, lepiej sprawia się nakładany jako kreska lub wklepywany w jednym punktowo
Cienie mają bardzo podobną pigmentacje jeśli chodzi o maty, co do błysków jak już wspomniałam przy charakterystyce poszczególnych kolorów bywa różnie. Niestety cienie bardzo się pylą przy nabieraniu w paletce, jak i osypują przy nakładaniu na powieki.  

Poniżej mam dla Was makijaż wykonany tą paletką, raczej wieczorowy niż na co dzień - ale kto co lubi :) użyłam prawie wszystkich cieni, za wyjątkiem kolory 39 (najciemniejszy brąz):



  1. Zaczęłam makijaż od nałożenia na całą górną powiekę bazy Too Faced Shadow Insurance, która następnie na górnej (nieruchomej) części powieki pokryłam beżem nr 33
  2. Następnie zbudowałam załamanie kolorem nr 34
  3. Zewnętrzny kącik górnej powieki przyciemniłam odcieniem nr 24 i rozblędowałam go w załamanie
  4. Kącik zewnętrzny dalej wydawał mi się za jasny, więc dodatkowo wzmocniłam go brązem nr 37 i naniosłam go także na zewnętrzna część dolej powieki
  5. Na początek i środek górnej powieki  nałożyłam Nyx Glitter Primer i na niego najpierw kolor nr 36, a następnie kierując się w kierunku wewnętrznego kącika nr 06
  6. Górną powiekę zwieńczyłam czarną kreską wzdłuż rzęs kolorem nr 09
  7. Dolna powieka na środku i w wewnętrznej części to nr 38, następnie całość roztarłam kolorem nr 35
  8. Na dolną linie powędrowała kredka beżowa Kryolan Kajal – Cream
  9. Rzęsy pokryłam dwoma warstwami Tuszem Catrice Glam & Doll Sculpt & Volume Mascara


Czy polecam? Hmm... nie szczególnie. To nie tak, że cienie są złe, bo w tej cenie to serio bardzo dobre rozwiązanie dla dziewczyn z mniejszym budżetem, ja jednak szukam i oczekuje już czego innego od cieni. To typowała ciepła paleta i do tego bardzo ciemna, więc jeśli gustujecie w lekkich makijażach to będziecie z niej przeważnie używać beż i jeden z ciemniejszych kolorów, żeby przyciemnić kącik zewnętrzny. Na plus oczywiście przemawia samo opakowanie, które pozwala nam swobodnie wymieniać cienie, jest bardzo solidne i mniejsze niż większość palet. Minusem jest na bank pylenie i osypywanie, dodatkowo brązy na oku - szczególnie te dwa ciemniejsze bardzo się zlewają ze sobą, a najciemniejszy praktycznie mógłby zastąpić czerń w palecie. Brakuje mi tu jasnych błysków, bo te dostępne są tylko 3 i do tego bardzo ciemne. Powiem Wam, że z tańszych cieni wole jednak "trójeczki" z MySecret, które mogę sobie połączyć, przy czym maty jak i błyski w nich są cudne - jeszcze nigdy się nie zawiodłam.

Na koniec lista wszystkich kosmetyków użytych w powyższym makijażu:


TWARZ:
Baza Smashbox Photo Finish Pore Minimizing Primer; Paese DD Cream w kolorze 1N Ivory, NYX HD Concealer w kolorze CW02 Fair, Puder Ecocera Transparenty puder ryżowy Fixer, Bronzer z Kobo nr 311 Nubian Desert, Rozświetlacz z Mysecret Face Illuminator - Sparkling Beige
OCZY:
Baza pod cienie Too Faced Shadow Insurance,  Paleta Kobo Professional Glamour (cienie: 33; 34; 24; 37; 06; 09; 38; 35; 36 ), Nyx Glitter Primer, Kredka do oczu z Kryolan Kajal – Cream, Catrice Glam & Doll Sculpt & Volume Mascara
BRWI:
Kredka do brwi z Golden Rose Longstay Precise Browliner nr 102, Wibo Eyebrow Fixer
USTA:
The Balm Meet Matte(e) Hughes w kolorze Sincere

Macie tą paletę lub podobne z serii? Co o nich myślicie? 
Pozdrawiam Was ciepło!

lipca 12, 2020

Glamshadows - GlamBOX edycja II "Strefa Komfortu"

Glamshadows - GlamBOX edycja II "Strefa Komfortu"
Hej,

Dziś mam dla Was kolejną recenzję palety z polskiej firmy GlamShop. A mianowicie druga wydana w kolejności czyli GlamBOX edycja II "Strefa Komfortu" (130zł). Kolorystycznie mnie od razu kupiła jak tylko zobaczyłam ją na pierwszych zdjęciach - kolorystyka idealnie dzienna, rozmyta i delikatna, a jak z jakością? Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam. Wiem, że paleta nie jest już w oficjalnej sprzedaży (widziałam, że na Allegro lub Olx dalej można ja dorwać), ale może zainspirujecie się choć makijażem jaki dzięki niej stworzyłam :)


Ja swoją paletę zakupiłam pod koniec 2017 roku, więc dobre ponad 2 lata temu. "Strefa Komfortu" była drugą, limitowaną paletą wydaną przez markę - jak sam producent piszę " ...powstała w odpowiedzi na codzienne makijażowe potrzeby..." i taka właśnie jest - codzienna z bardzo użytkową kolorystyką.

Paletę otrzymujemy w kartonowej, nasuwanej nakładce której grafika jest dokładnie taka sama jak na samej palecie. Na wierzchu widnieje śliczna, delikatna holo grafika z nazwą palety. Sama paletka jest cieniutka, nie posiada lusterka, ani pędzelka - co mi akurat nie przeszkadza.


Wewnątrz znajdziecie 12 cieni w neutralnych kolorach, każdy kolor ma swoją nazwę po polsku, która znajduję się pod każdym cieniem. Pojemność każdej wypraski to 1,8g, co jest nawet większe od Zoevy, która ma cienie w wielkości 1,5g. Jeśli chodzi o formuły, to znajdziecie tu 2 perły, 1 satynę, 3 maty standardowe w formulacji Power Pigment, 2 maty z drobinkami oraz 2 cienie błyszczące w nowej formule bez talku.


  • Vanilia - matowy beż o lekko żółtawej barwie, mocno napigmentowany, dla mnie jednak troszkę za ciemny jako cień pod łuk brwiowy
  • Karmelek - perłowy cień o ciepłej brązowej barwie lekko ocieplonej miedzią, masełkowy w dotyku i ładnie przenosi się na powiekę 
  • Gorzka herbata - to kolor idealnie odzwierciedlający kolor fusów z herbaty po zaparzeniu, nie jest to całkowity mat, bo niby lekko połyskuje i do tego zawiera mikro drobinki w niewielkiej ilości które świecą na niebiesko a przy rozcieraniu znikają bardzo szybko. Jest to kolor szarawego brązu aż momentami zielonkawy


  • Kandyzowana Pomarańcza - kolejny perłowy, prawie metaliczny cień o pięknej, jasnej miedzianej barwie z dodatkiem różu. Niestety bardzo słabo napigmentowany i bardzo niewiele go przenosi się na powiekę
  • Szare rodzynki - to dobrze napigmentowany mat  o lekko wyblakłym i szarawo fioletowym odcieniu, jakby lekko pastelowy, ale mocno przygaszony
  • Lajkra - nie jest to perłowy cień, bardziej to taka satyna bo blask jest znikomy. Swym kolorem idealnie odzwierciedla lajkrowe rajtki które nosiło się w latach 90. Jest to taka perła połączona z beżem, troszkę cappuccino. Według producenta z założenia miał nie być mocno napigmentowany, natomiast bardzo słabo go widać na powiece, nawet po kilku dołożeniach


  • Żurawina - cudny perłowy odcień zgaszonej, ciemnej śliwki z miedzianym połyskiem. Dobrze napigmentowany
  • Wiśnie w Czekoladzie - to matowy odcień ciemnego wrzosu, bardzo mocno napigmentowany, uwielbiam ten kolor


  • Kakaowe truskawki - to cień o teksturze zbliżonej do Gorzkiej herbaty, gdyż nie jest to ani perła ani totalny mat, a do tego zawiera mikro złote drobinki ulatniające się przy blendowaniu. Jest to odcień mlecznej czekolady, jakby lekko zgaszony.
  • Błyszczyk - to intensywna perła o istnie właśnie perłowym kolorze, czyli lekkiego szampana z dodatkiem cukierkowego różu, bardzo dobrze napigmentowany cień

Kolorystyka cieni bardzo mi się podoba, natomiast bardzo ciężko pracuje mi się szczególnie z 3 cieniami. Pierwszy to Lajkra, jak pisałam wyżej to ze względu na to, że ma bardzo znikomą pigmentację i nawet po wielokrotnym dołożeniu ten cień jest prawie niewidoczny. Kolejne dwa cienie to te w formule bez talku, czyli Żurawina oraz Kandyzowana Pomarańcza. Zarówno palcem jak i pędzlem ciężko mi je nałożyć na powiekę, dodatkowo po nałożeniu ich blask jest znikomy :( Dodatkowo cień Gorzka herbata kompletnie mi się nie podoba, nie lubię takich szarych, brudnych odcieni w makijażu i do tego nie rozumiem zamysłu cienia matowego z drobinkami, które po rozcieraniu się ulatniają i na powiece ich kompletnie nie widać.

Poniżej znajdziecie oczywiście makijaż jaki wykonałam przy użyciu tej palety. To jeden z moich ulubionych rodzaj makijażu, czyli rozmyty, ciemniejszy kącik zewnętrzny, rozświetlony wewnętrzny i intensywne usta :)



W makijażu wykorzystałam tylko 4 cieni z palety :) Stworzyłam bardzo dzienną wersję oka, a poniżej w krokach wypisałam jak go wykonać i czego użyłam:

1. Na całą powiekę górną ląduje baza pod cienie Too Faced Shadow Insurance a na nią cień od cień Sensique nr 207 Ivory , bo beż w palecie jest dla mnie za ciemny
2. Następnie załamanie oka zaznaczyłam cieniem Szare Rodzynki
3. Na środek górnej powieki najpierw nałożyłam Nyx Glitter Primer a na niego cień Lajkra, aby wydobyć z niego choć troszkę blasku
4. Na zewnętrzny kącik górnej i dolnej powieki położyłam Wiśnie w Czekoladzie, aby lekko przyciemnić oko
5. Aby rozświetlić bardziej spojrzenie, postanowiłam nałożyć cień Błyszczyk na wewnętrzną część dolnej i górnej powieki
6. Na dolną linie wodną nałożyłam kredkę Kryolan Kajal w odcieniu Cream
7. Rzęsy wytuszowałam maskarą Loreal Volume Million Lashes So Couture



Czy polecam? Tak, jednak... Śpieszę z wyjaśnieniem, czytałam wiele komentarzy na temat tej palety, że cienie nie są napigmentowane, że źle się z nią pracuje i że to jedna z najgorszych palet od GlamShop. Zgadzam się, że jakość jest w większości zupełnie inna niż w 1 paletce tej marki. Nie twierdzę, że gorsza, ale inna, ponieważ tutaj pojawiają się, też inne formulację które autorka chciała przetestować czy ludziom przypadną do gustu jak np. bez talkowe cienie, gdyż wiele ludzi na talk ma uczulenie. Mi osobiście nowe formuły nie przypadły do gustu, natomiast matami jestem zachwycona, choć w dotyku są suchę i się mocno pylą (wole te troszkę bardziej mokre maty). Co do perłowych wykończeń to też mi się podobają, choć blask nie bije jakoś po oczach i nie porywa. Moje największe rozczarowanie to Lajkra, nie dociera do mnie tłumaczenie, że "nie każdy cień musi być dobrze napigmentowany", ja tam wole wziąć odrobinę cienia i go rozcierać niż 100 razy dokładać dużą ilość słabo napigemntowanego cienia. Wiadomo - kto co woli oczywiście, jednak specjalne robienie lekko transparentnych cieni jest dla mnie nie zrozumiałe. Uważam, że paleta dobrze się sprawdzi u kogoś kto lubi delikatne, naturalnie wyglądające makijaże i w samym malowaniu też nie jest mistrzem, bo nie zrobi sobie krzywdy przy gorszej pigmentacji, a przy mocno nasyconych matach wystarczy nabrać odrobinę bo dają szybko kolor i łatwo się ze sobą łączą. Jeśli byłoby to możliwe to bardzo bym chciała aby ta paleta wróciła do sprzedażny, ale ze zmienionymi formułami, na te które teraz pojawiają się w GlaShopie w paletach z kolorami mono. Dodatkowo jestem wielką zwolenniczką palet z wyjmowanymi cieniami, dlatego pierwszy koncept palety tej marki bardzo mi się spodobał - szkoda, że nie pozostali przy tym pomyśle.

Na koniec lista wszystkich kosmetyków użytych w powyższym makijażu:


TWARZ:
Baza Smashbox Photo Finish Pore Minimizing Primer, TOO FACED Peach Perfect Foundation w odcieniu Snow, Nyx Pro Foundation Mixer w kolorze White, Korektor Maybelline The Eraser Instant Anti-Age nr 00 w kolorze Ivory, Lumene Nordic Chic Sheer Finish Loose Powder w kolorze Translucent, The Balm Take Home the Bronze Bronzer w kolorze Olivier, Nabla Skin Glazing w kolorze Ozone

OCZY:
Baza pod cienie Too Faced Shadow Insurance, Nyx Glitter Primer, Sensique nr 207 Ivory, paleta GlamBOX edycja II "Strefa Komfortu" (cienie Szare Rodzynki; Lajkra; Wiśnie w Czekoladzie; Błyszczyk), kredka do oczu Kryolan Kajal w odcieniu Cream, Tusz Loreal Volume Million Lashes So Couture

BRWI:
Kredka do brwi Wibo Feather Brow Creator w kolorze Soft Brown, Bourjois Brow Design nr 01 Transparent

USTA:
SMASHBOX Always On Liquid Lipstick w kolorze Big Spender

Ma ktoś z Was tą paletę? Jak Wam się z nią pracuje, lubicie te formuły bez talkowe?
Pozdrawiam Was ciepło!

czerwca 28, 2020

Anastasia Beverly Hills - Modern Renaissance Eye Shadow Palette

Anastasia Beverly Hills - Modern Renaissance Eye Shadow Palette
Cześć!

Mam dziś dla Was recenzję jednej z pierwszych moich droższych palet jakich sobie zafundowałam, a mowa o Anastasia Beverly Hills - Modern Renaissance (43GBP). Mam ją już ponad 1,5 roku i swoją sztukę zamówiłam na stronie sklepu Cult Beauty TUTAJ. Jeśli interesują Was to co mam do powiedzenia na temat tej paletki to zapraszam Was serdecznie do lektury tego posta :)


Paleta przychodzi do nas w kartonowym opakowaniu o identycznym wyglądzie i kolorystyce jak sama paleta. W tym wypadku jest to zgaszony, pastelowy róż. Polecam Wam zachować kartonik, ja tak robię przy wszystkich paletach tej marki, głównie ze względu na samo opakowanie palety - jego rodzaj, oraz aby wygodnie i bezpiecznie mi się w nią w razie czego podróżowało.



Sama paleta jest przepiękna, króluje tu iście dziewczęca kolorystyka, raczej neutralna w tonacji. Sama paleta jest solidna i ciężka, wykonana z grubego kartonu i z wierzchu ozdobiona welurem - och Kochani jakie to nie praktyczne! Serio przyjemne w dotyku, ale łapie każdy brud i osypany lekko cień :( Dlatego właśnie ja swoją trzymam w opakowaniu i odpukać jak do tej pory jest czysta. Na wierzchu palety mamy jakby wtłoczony, albo wcięty napis z nazwa samej paletki oraz marki. Wewnątrz znajdziecie dwustronny pędzelek - który nie jest najwyższych lotów zważywszy na to ile płacimy za paletę oraz dobrej jakości, zabezpieczone taśma, duże lusterko.

Co do samych cieni to jest ich 14, o wykończeniu według producenta matowym i metalicznym zabezpieczone plastikową przekładką. Jak dla mnie metaliki to praktycznie perły, a oprócz matów są tam też satynowe cienie. same odcienie były podobno inspirowane kolorami jakie panowały w Renesansie. Rozmiar cieni pozostawia wiele do życzenia jeśli chodzi o cenę jaką musimy za sama paletę zapłacić, wielkość to 0,7g podczas gdy w normalnych paletach takich jak Zoeva czy GlamShop mamy pojemności cieni odpowiednio 1,5g oraz 1,8g. 


  • Tempera - matowy beż o lekkim różowawym podtonie
  • Golden Ochre - wybielony, musztardowy mat
  • Vermeer - to błyszczący, masełkowy cień o istnie perłowym kolorze


  • Buon Fresco - lekko wyprany z koloru, lawendowy mat, bardzo chłodny
  • Antique Bronze - to jakby satynowy brąz z domieszką fioletu, chłodny ale bardzo piękny odcień, jakby lekki stop brązu z migoczącymi maleńkimi iskierkami złota, według producenta to metaliczny cień o satynowym wykończeniu, jednak na oku praktycznie nie błyszczy i wygląda jak mat
  • Love Letter - to matowy, ciemny biskupi kolor, cudny fioleto-róż z dużą ilością bordo


  • Cyprus Umber - to piękny i intensywny mat w kolorze gorzkiej czekolady, ciemnej jak kakao o neutralnym tonie
  • Raw Sienna - jest to matowy cień o barwie jasnego orzecha włoskiego
  • Burnt Orange - to matowy, karmelowy odcień brązu


  • Primavera - to piękne białe złoto o perłowym wykończeniu
  • Red Ochre - to matowy odcień, przełamanej żurawinowej czerwieni zmieszanej z brązem
  • Venetian Red - niby to mat, ale lekko się błyszczy jak satyna, bardzo podobny w kolorystyce do odcienia Love Lette, jednak o cieplejszej nucie, bardziej różany, kiedy poprzednik jest chłodny z przewagą fioletu. Co to tekstury to jest jak dla mnie najgorsza przy tym cieniu, mega się pyli i według producenta to mat, ale według mnie to dokładnie ta sam formulacja co przy odcieniu Antique Bronze, którego producent nazywa metalikiem. Podobnie jak tamten nie błyszczy na oku


  • Warm Taupe - to typowy kolor toupe, szarawy brąz o matowym wykończeniu
  • Realgar - to kolor matowej cegły, lekko przypalonej z podtonem czerwieni

Cienie są bardzo dobrze napigmentowane i fantastycznie się rozcierają i konsystencja jest bardzo miękka i masełkowata. Bardzo dobrze nanoszą się a pędzel, wystarczy odrobina aby uzyskać mega pigment na oku, jednak przez to też bardzo się pylą i kruszą w opakowaniu, a pod okiem niestety osypują. Niestety błyski jak dla mnie to zwykłe perły, ładnie błyszczą na oku - nawet i bez bazy, jednak jak ktoś już poznał Turboty od GlamShopu to ciężko idzie to przebić :) Dodam także, że nie zgadzam się co do tego, że to metaliczne wykończenia. Większość matów nie jest całkiem matowa i widać w nich taki satynowy, lekko mokrawy poblask. 



Mam dla Was oczywiście szybki i prosty makijaż tą paletą, użyłam tylko 6 cieni. Z ciemniejszą szminką, ten makijaż może nadawać się na wieczorny wypad, a jak zamienicie kolor ust na jakiegoś nudziaka to także będzie spoko wyglądał jako wersja dzienna :) 

1. Na całą powiekę nałożyłam bazę pod cienie Too Faced Shadow Insurance a na nią beżowy cień z palety Tempera
2. Załamanie powieki zaznaczyłam karmelowym brązem Burnt Orange
3. Następnie na połowę górnej powieki zewnętrznego kącika nałożyłam Red Ochre, a na drugą część Buon Fresco
4. Górną jak i dolna powiekę przyciemniłam w zewnętrznej części Cyprus Umber, a sam wewnętrzny kącik rozświetliłam złotkiem o nazwie Vermeer
5. Na górną linie wodną nałożyłam brązową kredkę Kryolan Kajal w odcieniu Brown, a na dolną w kolorze Cream
7. Rzęsy wytuszowałam podwójnie maskarą Loreal Volume Million Lashes So Couture



Czy polecam? Tak, ale... :) Nie oszukujmy się, ale nad paletą która kosztuje około 250zł to jednak trzeba by się trochę zastanowić - no chyba że dla Was to nie jest duża kwota to wtedy bierzcie śmiało. Ja ją bardzo lubię, odpowiada mi jej kolorystyka i bardzo dobrze mi się nią pracuje. Osypywanie mi nie przeszkadza, bo wiem że w większości za dobrą pigmentacja idzie tez osyp, a makijaż i tak zawsze zaczynam od oczu. Trochę zawiedziona jestem brakiem błyskotek w palecie bo tak naprawdę są tylko dwa takie cienie, reszta to maty. Przydałyby się tam jeszcze ze dwie błyskotki, szczególnie że kolory Venetian Red oraz Love Letter, jak i Raw Sienna oraz Burnt Orange są do siebie bardzo podobne, więc po jednym z nich można by śmiało wywalić z palety, bo na oku nie widać aż takiej różnicy. Krzywo patrze też na wielkość cieni, bo o ile po takim czasie w żadnym nie sięgnęłam jeszcze denka to cały czas z tyłu głowi mi dzwoni że wypraski są o połowę mniejsze niż w standardowych paletach które są o połowę tańsze. Cieszę się, że ją mam i nie żałuję zakupu, jednak kiedy mi się skończy to nie jest paletką która kupiłabym kolejny raz. 

Na koniec lista i zdjęcie wszystkich kosmetyków użytych do tego makijażu:


TWARZ:
Baza Benefit - The POREfessional, Paese DD Cream w kolorze 1N Ivory, Korektor Maybelline The Eraser Instant Anti-Age nr 00 w kolorze Ivory,Nabla Close-up Baking&Setting Powder w kolorze Translucent, Physicians Formula - Murumuru Butter Bronzer w kolorze Bronzer, Paese Wonder Glow Highlighter
OCZY:
Baza Too Faced Shadow Insurance, Anastasia Beverly Hills - Modern Renaissance Eye Shadow Palette (cień Tempera, Burnt Orange, Vermeer, Red Ochre, Buon Fresco, Cyprus Umber), kredka Kryolan Kajal w odcieniu Brown oraz Cream, Tusz Loreal Volume Million Lashes So Couture
BRWI:
Kredka do brwi z Golden Rose Longstay Precise Browliner nr 102, Bourjois Brow Design nr 01 Transparent
USTA:
NABLA Dreamy Matte w kolorze Five O'clock 

Swego czasu był na tą paletę wielki bum, czy macie ją w swoich zbiorach? Co o niej sądzicie? A może zastanawiacie się na kupnem? Dajcie koniecznie znać w komentarzach poniżej :)
Pozdrawiam Was ciepło!

Copyright © 2016 M&M - Mouse and Makeup , Blogger