października 28, 2018

Nacomi Face Scrub - peeling do twarzy wygładzający

Hej!

Pamiętacie jak pisałam jakiś czas temu, iż znalazłam peeling idealny? Jak na razie zdania nie zmienię, a przy okazji możliwe, że znalazłam najgorszy peeling świata :) Mowa o Nacomi Face Scrub (19,99zł), który kupiłam oczywiście z polecenia w internecie - jak większość moich zdobyczy. Dlaczego dostał ode mnie to miano? Dowiecie się czytając dalej :)


Ja wiem, że nie ma kosmetyku idealnego do każdej cery, ale no po prostu nie mogę sobie wyobrazić, że stosowanie go może sprawiać komuś przyjemność :( Bardzo chciałam go polubić, jest polskiej marki, ma dobry skład i jest nie drogi - no ale nie i koniec!

Zacznę może od początku :) Kupiłam go we wrześniu zeszłego roku, tak jakoś na jesień. Jak już wspomniałam był chwalony przez youtuberki które oglądam, więc stwierdziłam - spróbuje. Jedna z nich mówiła, że ma wrażliwą cerę to pomyślałam - będzie jak znalazł :) Zaczęłam go używać od październik 2017 i może nie uwierzycie, ale przestałam go używać do twarzy jakoś po dwóch zastosowaniach :( do końca swojego żywota, czyli marca tego roku, stosowałam go tylko jako peeling do stóp.

Kilka szybkich faktów:
  • Pojemność 85ml
  • Ważność 12 miesięcy od otwarcia
  • Cena ok. 20zł
  • Skład: Aqua, Alumina, Persea Gratissima Avocado Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Cetyl Alcohol, Argania Spinosa Kernel Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Glyceryl Stearate, Stearic Acid, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract, Rosa Moschata Oil, Sodium Lauroyl Glutamate, Benzyl Alcohol, Parfum, Dehydroacetic Acid, CI 14720, CI 42090

Peeling dostajemy w średniej wielkości tubie z grubego plastiku. Boki są przezroczyste, więc na bieżąco wiemy ile jeszcze peelingu nam w środku zostało.  Z tego co widziałam na necie, to opakowanie zostało zmienione, wcześniej wyglądało jak poniżej:


Dozowanie jest całkiem spoko, choć im bardziej zbliżamy się do końca to ciężej jest wycisnąć wszystko. Niestety nakrętkę trzeba cały czas czyścić bo się brudzi.

Sam peeling ma kolor jasnego, rozbielonego fioletu i pachnie bardzo sztucznie - trochę słodko, jednak ja tam zapach borówek nie wyczuwam i jak dla mnie przy samym używaniu okropnie mi ten smrodek przeszkadzał.

Skóra po zastosowaniu była gładka i dodatkowo podrażniona, ale podejrzewam, że to zasługa konsystencji tego produktu. Mianowicie w średnio gęstej formule pianko-żelu ukryte są drobiny piasku - nie jest to prawdziwy piasek, ale ten cały Korund, który jest w składzie. Miliony drobniutkich, ostrych igieł tnących skórę!


Na zdjęciu powyżej może uda Wam się dostrzec ten mikro "piasek" o którym pisałam. Bardzo ciężko usuwa się produkt z twarzy, bo zostawia po myciu bardzo tłusta warstwę. Nie schodzi ani pod ciepłą, ani pod zimną wodą, więc pozostaje jedynie umycie twarzy kolejny raz żelem do mycia twarzy.

Obietnice producenta:
"Delikatne oczyszczanie skóry pomaga szybciej pozbyć się toksyn z organizmu, co ma znaczny wpływ na wygląd zewnętrzny i stan zdrowia. Doskonale dotleniona skóra dłużej zachowuje blask, jędrność i jest bardziej odporna na niszczące działanie czynników zewnętrznych. Naturalne olejki - ze słodkich migdałów i z awokado - intensywnie nawilżają nawet głębokie warstwy skóry, wygładzając drobne zmarszczki i przebarwienia. Olejek z dzikiej róży bogaty w witaminę C i prowitaminę A pomaga wzmocnić skórę, stymulując ją do odnowy i zapobiegając pękaniu naczynek krwionośnych. Ekstrakt z borówki to naturalny kosmetyk wygładzający, rozświetlający i odmładzający skórę. Dzięki wysokiemu stężeniu antyoksydantów, jest niezwykle skuteczny w walce z oznakami przedwczesnego starzenia się skóry, uszczelnia naczynia krwionośne, nawilża i regeneruje. Witamina E wzmacnia strukturę skóry, dzięki czemu jest ona bardziej odporna na działanie czynników zewnętrznych. Zwana jest witaminą młodości, ponieważ działa silnie nawilżająco i pomaga usunąć wolne rodniki - zapobiegając przedwczesnemu starzeniu się skóry. Delikatne kryształki korundu pomagają odblokować i oczyścić naskórek, dzięki czemu naturalne olejki lepiej się wchłaniają i bardziej aktywnie odżywiają skórę. Pyłek jest delikatnym składnikiem złuszczającym skórę i stymulującym jej naturalną odbudowę."

Co ja na to?
  1. Delikatne?! Jakby ktoś zdzierał pape z dachu! Ja przy pierwszym użyciu miałam wrażenie jakby ktoś na raz mi wbił tysiące igieł w twarz - masakra!
  2. Co do większego blasku i jędrności nie mogę się wypowiedzieć, bo użyłam peeling tylko dwa razy.
  3. Żadnych wygładzonych zmarszczek nie zauważyła, a intensywne nawilżanie w tym wypadku można porównać do nasmarowania się margaryną :)
  4. Moja skóra na twarzy niestety po zastosowaniu peelingu była cała zaczerwieniona i piekła.
  5. Sama borówka opisana w kosmetyku to daje produktowi chyba tylko kolor.
  6. "Delikatne kryształki" - no ja pierniczę! Kto to pisze, przecież to koło delikatności nawet nie przechodziło. Pyłek to dobra nazwa - bo to pyłek sproszkowanych żyletek :) 
  7. Skóra po pozbyciu się tłustej warstwy jest na mega gładziutka.

Czy kupie ponownie? 
Nigdy! Przenigdy! Choćby miał być to jedyny dostępny peeling na świecie!

Myślę, że nikt nie ma wątpliwości po przeczytaniu tego posta, że nie pałam miłością do tego produktu. Jakby nawet do jego stosowania dopłacali to i tak bym nie używała! Po co się tak krzywdzić? Jedyne co trzeba mu przyznać, że robi co ma robić peeling - usuwa dobrze suche skórki, bo cera jest po jego zastosowaniu na serio gładka, ale tortury doznane przy samym zabiegu nie są tego wartę - szczególnie, że przy Mangowhite peeling gel od It's Skin cały proces odbywa się bezboleśnie i do tego przy miły zapachu. Po pierwszym użyciu przeczytałam na necie, że ten cały Korund to mega zdzierak, więc czego ja się spodziewałam? Zamiast poczytać o składnikach więcej, to od razu wrzuciłam po poleceniu do wirtualnego koszyka - mam za swoje :(

Na koniec dodam Wam jeszcze bonus info z końcówki używania produktu - możecie to już dostrzec na zużytym opakowaniu, iż peeling po kilku miesiącach zmienił kolor z fioletu na zielony, a jego zapach zrobił się jeszcze brzydszy, bardziej chemiczny, dodatkowo zawartość się mega rozwarstwiła. Pod koniec marca wywaliłam resztę zawartości.


 >> Następcą peelingowy będzie teraz Natura Siberica - delikatny peeling do twarzy. Jak tylko go wykończę to dam Wam znać jak się spisywał <<

A Wy miałyście "przyjemność" obcować z peelingiem od Nacomi?
A może Wy należycie do tego grona, które uwielbia mega zdzieraki?
Dajcie znać koniecznie :)
Pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. Jak na razie regularnie stosuję peeling gommage od FlosLek. Świetny jest. Raz na jakiś czas sięgam po czysty korund i to jest mocny zdzierak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że choć do stóp można go wykorzystać ;)
    Nie lubię jak jakiś zmywak pozostawia na skórze tłustą warstwę :/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 M&M - Mouse and Makeup , Blogger