marca 08, 2020

Popłynęłam ~25~

Hej,

W Lutym w tym roku  było tyle promocji, że bałam się otwierać neta, żeby mnie na nic nie naciągnęli. Jednak jak możecie się domyślić, nie obyło się bez strat gotówkowych i nowości kilka u mnie wpadło :) Jeśli macie ochotę zobaczyć na co się skusiłam, to zapraszam dalej :)



Jak widzicie nie jest tego dużo - oszczędzam kasę na Marzec, bo wtedy są moje urodziny i pewnie puszczą mi wszelkie hamulce :) Jednakże skromnie też nie jest i jak na pierwszy rzut oka można zauważyć popadłam w Lutym w paletowy szał i wpadło ich kilka do mojej kolekcji.



Zacznę od palety która zrobiła zatrzęsienie na serwerach Glamshopu, mowa oczywiście o palecie która jest efektem współpracy Hani z Martą (MsDoncellita). Ja moją "Abstrakcję" (119zł) dorwałam w dzień premiery tuż po jej pojawieniu się w sklepie i powiem Wam, że rzeczywiście strona sklepu była mega obciążona bo muliło jak diabli :) Recenzja oczywiście po jakimś czasie pojawi się na blogu, jednak już Wam mogę zdradzić, że mi kolorystyka mega się spodobała i uważam, że jest najładniejszą z tych które dotąd wyszły w ramach współpracy! Podobno będą w tym roku jeszcze przynajmniej 2 autorskie paletki dziewczyn z YT, więc czekam czym nas jeszcze zaskoczą :)



Kolejna paleta to jedna z czterech, które zapoczątkowały nową serię palet w Glamshop, a mianowicie monochromatyczne paletki, dedykowane konkretnemu kolorowi. W ciągu roku ma się ich ukazać pokaźna kolekcja. Ja jak na razie zachwyciłam się tą, czyli GlamBOX - FIOLETY (71,20zł), a że w sklepie była walentynkowa promka, więc mam ją 20% taniej :) Jak widzicie nie są to sama fiolety, ale wariacja związana z tym kolorem, dzięki temu można stworzyć jednolity, spójny makijaż w danej kolorystyce. Braku tu brązów czy też beżu, ale myślę, że można to tej paletce wybaczyć :)



Kolejna którą udało mi się dorwać to zimna w kolorystyce paleta GlamBOX - "Chłodno..."(95,20zł). Bardzo dobrze czuje się ostatnio w zimnej kolorystyce makijażu od kiedy zmieniłam kolor włosów na chłodniejszy, więc jak zobaczyłam paletkę to chciałam ją kupić od razu, ale jakoś szybko mi zniknęła, a potem cały czas była wyprzedana. Na szczęście wróciła i mogłam ją dorwać :) Za wyjątkiem tego jednego szarego cienia, to wszystkie kolory mega mi się podobają! Co jest może ciekawe i śmieszne zarazem to to, że odcień "kolor sezonu" pojawia się w obu paletach: tej i poprzedniej, ale to zupełnie inny kolor fioletu :)



Kolejna paleta cieni, to maleństwo od Bikor Marocco Nr 4 "Marry Me" (92,65zł). Polowałam na nią już dobre 2 lata, bo albo była wyprzedana, albo nie było na nią promki. A postanowiłam, że bez promocji jej nie kupie - no bez przesady i tak uważam, że 100zł za taką małą paletkę, choćby nie wiem jak dobrą to przegięcie. Opakowanie jest bardzo solidne, a wymiary cieni lekko większe niż w standardowych paletkach, bo 2 gramy. Kolorystyka idealnie dobrana i uważam, że samowystarczalna. Poniżej znajdziecie swache.



Dwa pierwsze cienie są perłowe, jeden to jaśniutki beż z lekkim szampańskim podtonem. I on jest dużo mniej błyszczący niż kolejny który jest bardzo intensywnym, jasnym białym złotem. Kolejna dwójka to maty, lekko suchawe, ale bardzo dobrze napigmentowane. Pierwszy odcień to ciemny i bardzo chłodny brąz, natomiast kolejny to kobiecy, jasny oraz lekko zgaszony róż. Kolorystyka palety jest boska i myślę, że będzie często ze mną na wyjazdach :)



Ostatnia już paletka z zakupowych nowości to Semilac Insta Shine by Sylwia Gołębiewska (39,95zł). Uważam, że za tą cenę dostajemy super jakość i mega olbrzymią ilość cieni. Każdy wkład ma aż 3gramy, to prawie dwa razy tyle niż w normalnych paletach. Samo opakowanie jest przepiękne, ciężkie, srebrne i z cudną okładką. Paleta zawiera same błyszczące, perłowe cienie który mają lekką, mokrawą i płatkową formułę. Poniżej znajdziecie swache.



Pierwszy kolor to jasne złotko, a następny to intensywny rudawy kolor. Kolejny to bardzo jasny, białawo-szampański odcień. Ostatni to bordowo-malinowy kolor. Wszystkie odcienie są mega mokre i bardzo ładnie się przenoszą na powiekę i do tego świetnie się rozcierają. Polecam jak najbardziej, szczególnie przy takiej promocji jaka była w Lutym.


Pora na coś do twarzy, u mnie kolejny puder - Hean Photo HD Powder Blurring (18,90zł). Jest przepiękny, transparentny i lekko rozświetlający. W dotyku bardzo aksamitny, ma lekki i nie nachalny zapach. Cudownie wygląda na skórze, niweluje suchość i pudrowość na twarzy, przez co skóra wygląda świeżo, młodo i zdrowo. Znalazłam jednak w nim trzy minusy: niestety nie utrwala za dobrze, ma malutką pojemność, a do tego opakowanie i sitko są malutkie i przez to ciężko się go obsługuję.


Kolejne produkty to nowe lakiery do paznokcji z Semilaca. Pierwszy to Legendary Six Beige nr 529 (14,99zł), jest to mocno napigmentowany odcień beżu w połączeniu z żółcią i jasnym brązem - niespotykany. Kolejny kolor to Strong Lime nr 182 (19zł), który jest oczojebną, odblaskową jaśniutką zielenią z odrobiną żółci. Ostatni kolor to Nude Beige Rose nr 057 (29,99zł), czyli cudny, chłodny i lekko zgaszony odcień różu zmieszanego z lawendą



Pozostanę przy Semilac, bo kupiłam u nich jeszcze 3 Semilac Flash Galaxy (14,99zł) - czyli pyłki do paznokci, które najlepiej wyglądają na czarnym lub białym kolorze i nadają mu wielowymiarowości. Wszystkie 3 są w formie drobniutkich płatków mieniących się na rozmaite kolory. Pierwszy z nich to Forest&Blue nr 660 - przeźroczyste płatki mieniące się na przepiękny opalizujący błękit z dodatkiem zieleni. Kolejny to Ginger&Green nr 662 - to także przezroczyste małe płatki mieniące się na odcienie złota miedzi i zieleni. Natomiast ostatni to Green&Purple nr 664 - ciemne drobne płatki mieniące się kolorami szmaragdów i fioletu.




Pora na ostatnią kategorie, czyli produkty do ust, w Lutym lekka posucha, bo tylko 3 :) Obie marki są nowością w mojej kolekcji. Pierwsza z nich to BareMinerals i ich błyszczyka do ust Gen Nude Buttercream Lip Gloss w odcieniu Sugar (35zł) dorwałam go w TKMaxx kiedy byłam w Łodzi w połowie miesiąca. Ma bardzo przyjemnie lepką i kryjącą konsystencję, kolor to taki ciepły biszkopt z odrobiną czekolady :) Pachnie dosłownie jak kremówki!





Ostatnie dwie pomadki do ust to także nowa marka u mnie, czyli e.l.f. Cosmetics. Pierwsza to matowa wersja w kolorze Blushing Rose (28,63zł) i powiem szczerze, że sugerowałam się zdjęciami w necie i ani trochę nie wygląda ten kolor jak w sieci na fotach. Jest to odcień mlecznej czekolady z dużą domieszką kakao, więc pomadka powędruje do moich przyjaciółek. Ja niestety nie wyglądam korzystnie w takich kolorach. Kto brązową pomadkę w płynie nazywa rose?! Chyba że zgniła rose :) Nie pachnie zachęcająco, bo chemicznie, jednak aby pokryć równo usta wystarczy tylko jedno zamoczenie aplikatora. Konsystencja jest bardzo lekka i szybko zmienia się w mat. Niestety również bardzo szybko i brzydko odcina się na ustach, ale za to można ją spokojnie dokładać. Druga pomadka to w sumie błyszczyk Lip Plumping Gloss w odcieniu Sparkling Rose (27,30zł). Ma ona powiększać usta i kompletnie tego nie robi, jednak usta pieką niemiłosiernie - jakbyście je czymś poparzyły - masakra. Kolor jest przyjemny, różowy lekko transparentny, dziewczęcy, cukierkowy, ale nie tandetny. Zapach jest lekko wyczuwalny, ale dużo ładniejszy niż poprzedniej pomadki tej marki.

A Wy poszalałyście na promocjach Walentynkowych? Dajcie znać co upolowałyście i czy macie coś z rzeczy które ja kupiłam :)

Ściskam Was ciepło!

1 komentarz:

  1. strong Lime jest cudowny! Powiem Ci że podobają mi się wszystkie błyszczące cienie ;D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 M&M - Mouse and Makeup , Blogger